piątek, 27 marca 2015

O radosnej bestii i konikunkcji planet słów kilka

Dziś krótki, luźny wpis o tym jak dzięki szczęściu spuściłem koledze łomot głównie dzięki Radosnej Bestii Plagi i koniunkcji odpowiednich planet, która sprzyjała akurat chaosowi.



















 Grałem sobie tym:

Zarathur, Wielki Czarnoksiężnik + nurglowe love

Armia (35)
3x Akolita Podzielonej Ścieżki (Zestaw podstawowy)
2x Bestia Radosnej Plagi (Klątwa Zogworta)
3x Heretek Wynalazca (Skowyt Czarnogrzywego)
3x Infiltrator Legionu Alpha (Zestaw podstawowy)
3x Okrutny Krwiopuszcz (Zestaw podstawowy)
3x Opętany (Zestaw podstawowy)
4x Płomieńce Zarathura (Zestaw podstawowy)
3x Sslythowie Najemnicy (Dar Niebian)
3x Sybaryta Strzelec Wyborowy (Zestaw podstawowy)
2x Xaves Rozdwojony-Język (Zestaw podstawowy)
3x Zgnili Siewcy Zarazy (Dar Niebian)
3x Złowrogi Mandrejk (Zestaw podstawowy)

Dodatek (4)
3x Granaty Rozkładu (Klątwa Zogworta)
1x Piętno Chaosu (Zestaw podstawowy)

Wsparcie (4)
1x Forteca Szaleństwa (Zestaw podstawowy)
2x Morderczy Cogitator (Zestaw podstawowy)
1x Świątynia Płomienia Osnowy (Zestaw podstawowy)

Wydarzenie (14)
2x Brama Piekieł (Zestaw podstawowy)
3x Burza Ognia Tzeentcha (Zestaw podstawowy)
2x Burza Osnowy (Zestaw podstawowy)
2x Groza Archonta (Zestaw podstawowy)
2x Nurglingowa Bomba (Dar Niebian)
3x Obietnica Potęgi (Zestaw podstawowy)

Utworzono przy pomocy: www.conquestdb.com

To taka moja talia testowa, którą postanowiłem na Mrocznych Eldarach kolegi wypróbować. Jako że pierwszy dociąg kart mi nie podszedł, bo wyciągnąłem same płotki i wszystkie dodatki, postanowiłem spróbować szczęścia jeszcze raz. Tym razem wyciągnąłem z 4 grubasów, bramę piekieł, Piętno chaosu i najemników od DE. Z kolei jeśli chodzi o planety, to pierwsza była Carnath (ta która uruchamia dowolną zdolność bitewną), a druga to Y'varn, czyli największy przyjaciel chaosu pozwalająca wstawić jednostkę do sztabu. Nie mogąc za wiele zrobić, wstawiłem krwiopuszcza na pierwszą planetę i spasowałem, bo kolega miał więcej kasy i wystawianie sprzedajnych najemników byłoby zbyt ryzykowne. Kumpel oczywiście pierwszą planetę szerokim łukiem ominął (trochę gry psychologicznej zawsze pomaga :P) i porozstawiał się na innych planetach. Mówiąc porozstawiał, mam na myśli jednostkę na każdej innej planecie. LIdera walnął gdzieś na koniec, a ja swojego wstawiłem na Y'varn, dzięki czemu wygrałem w zmaganiach cały jeden zasób. Ale co ważniejsze wygrałem bitwy na dwóch pierwszych planetach , dzięki czemu wstawiłem do sztabu Opętanego i Radosną Bestię. To był właściwie koniec kolegi.
W następnej rundzie dorzuciłem jeszcze jednego Opętańca na pierwszą planetę i znów spasowałem, po czym wstawiłem tam Zarathura ze świtą. nie ma sensu pisać co wstawił na tę planetę kolega ( z 8 jednostek razem z tokenami), bo na początku fazy walki, kiedy zadziałała Reakcja Nurglowej Bestii ( po 2 obrażenia dla kolegi/ jednostkę i po jednym na każdą moją), zostały na niej dwie jednostki, które i tak po chwili bryznęły ściągając mi chyba tylko krwiopuszcza, którego po wygranej bitwie wstawiłem do sztabu :) Oczywiście inną kopię tej karty.
W trzeciej rundzie odpuściłem pierwszą planetę (brak interesujących mnie symboli) i zdesantowałem się na drugiej, aby w kolejnej rundzie być świeży i wypoczęty. Najgorsze było tylko to, że znów zraniłem bestią swojego lidera i inne jednostki nie czyniąc przeciwnikowi szkody.
W  czwartej, ostatniej rundzie starliśmy się ... ok... Starłem oponenta w proch raniąc się przy tym znów i wygrałem grę.


Po co o tym piszę?
1) dawno nie pisałem :P
2) lubię patrzeć na bezradnego przeciwnika jak się wije przede mną i jeszcze bardziej lubię o tym opowiadać
3) miałem masę szczęścia i wydaje mi się, że układ był szczególny, więc mam nadzieję, że choć trochę było to ciekawe
4) Zacząłem się bać bestii. I jako jej przeciwnik i jako jej treser. Jako przeciwnik, to oczywiste- nigdy nie planuje się dostać takich batów, szczególnie wzmocnionych przez Zarathura. Jako grający bestią, zauważyłem, że można samemu zrobić sobie krzywdę, jeśli bestia za długo pożyje i będzie łazić za liderem. Trzeba uważać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz